Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 8 marca 2016

Post informacyjny

Cześć! Dzisiaj jak widzicie mam dla was kilka informacji. Przepraszam, ale nie będzie na razie postów. Przez jakieś dwa tygodnie. Powody są następujące:
  1. Nie mam tematu.
  2. Będę za 2 tygodnie miała kilka breyer'ów do opisania.
  3. Będzie konkurs, ale to jeszcze trochę długo.
  4. Nie mam czasu.
Będzie może jeszcze jeden post o tym co sama robię dla moich koni. Oczywiście figurek! A teraz tak z innej beczki. Jeżdżę konno! Byłam na 2 jazdach na lonży. Umiem już (na lonży) stępem, co jest chyba wiadome, kłusem anglezowanym i trochę ćwiczebnym. Bym wstawiła zdjęcia, ale nie mam takich, gdzie nie widać mojej twarzy. Może pojadę na wakacje na obóz konny? Kto wie. A co tam u was? Umiecie jeździć konno? Jeśli tak, macie jakieś porady? Oraz czy warto kupić usztywniacz do pleców? (Tak, garbię się). To chyba tyle. Pozdrawiam. ///D.P.W.

2 komentarze:

  1. W takim razie czekam na powrót ;)

    Co do jazdy, z mojego bloga można wywnioskować, że jako worek kartofli jeszcze coś tam na grzbiecie biednych hucułków porabiam :P
    Według mnie (ale to też zależy gdzie jeździsz) nie musisz od razu kupować kamizelki, żółwika czy co tam jeszcze znajdziesz. Na takie spokojne jazdy jak lonża, gdzie wykonujesz głównie ćwiczenia rozciągające wcale jej posiadać nie musisz, ale to też zależy. Zależy głównie od tego gdzie jeździsz, jak się czujesz z nią i bez niej, oraz Twoich rodziców jeśli jesteś niepełnoletnia ;) Wbrew pozorom, większość młodszych jeźdźców jeździ w różnego typu kamizelkach ze względu na nich. Rodzice często odczuwają większy strach niż sama osoba, która na tym koniu siedzi xd
    Co do obozu, serdecznie polecam, ja zaczęłam w ogóle moją "przygodę" od obozu, ale to z wielu powodów, których tu nie będę ujawniać. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że w poprzedniej stajni przed wieloma zmianami jakie tam nastąpiły to właśnie instruktor wymagał od nas byśmy te kamizelki nosili, ale to były takie stajenne. Ogólnie rzecz biorąc, ja wręcz tych kamizelek unikałam ;) Wszystko zależy oczywiście od typu "ludziów" i dopasowania, ja np strasznie źle się w niej czułam, ogółem nie wiem co mi wtedy pomagała bo ani razu wtedy nie spadłam, a z tym instruktorem żadko kiedy były tereny :)

    Obecnie jeżdżę w Kochulu, żadko kiedy jest jakiś rozkaz, że trzeba założyć "spadochrony", a jak już tak to w 90 % tego nie robię i nie żałuję, wiem, że moje zdanie można negować. W pełni się zgadzam z tym jak ktoś woli jeździć w niej, ale ja wtedy tego nie czuję, nie czuje tego co przy ściganiu się z rozpuszczonymi włosami na oklep. Naprawdę, wtedy dopiero czuć po co tyle godzin się "zmarnowało" (wiem, żadna godzina spędzona wśród koni nie jest stracona ;) ) na dreptaniu po piasku :)

    Wszystko też zależy od stajni i tego jak często jeździsz. Więkoszość osób zdobywa "spadochrony" dopiero gdy idą na profil sportowo-skokowy, więc wszystko zależy od Ciebie ;)

    Gratuluję jeśli to przeczytałaś xd
    Pozdrawiam!
    ~Zafira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że przeczytałam! Dziękuję za tak długi komentarz. Może (chyba na pewno) i masz rację. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam. ///D.P.W.

      Usuń