Dzisiejszy dzień.
Dzień zaczął się całkowicie normalnie. Wstałam o 7.30 umyłam się, zjadłam śniadanie itd, itp. Na godzinę 13.00 miałam jechać na jazdę. Ubrałam białe bryczesy, niebieskie skarpety, biało-różową bluzkę, sztyblety, białe rękawice oraz mój nowy toczek. Wyruszyłam o 12.10 ( jadę zazwyczaj 45 minut ).Na drogę wzięłam ze sobą Akademie Canterwood oraz telefon ze słuchawkami. Na początku słuchałam BTS oraz EXO, później czytałam książkę.
Gdy dojechałam na miejsce od razu przywitały mnie małe pieski rasy Jack Russel Terrier. Siodłałam Larysę, wyszłam na ujeżdżalnię ( trener oczywiście już tam był ). Na początek 3 okrążenia stępem, a potem kłus. Jeździłam około 20 minut, gdy nagle zawiał wiatr ( poruszył banerami ), a że Larysa mało rozgarnięta zaczęła się rzucać. Strąciła mnie na 1 wykopie, a potem była chwila oszołomienia. Nie wiedziałam co się właściwie stało. Pierwszy raz spadłam z konia ( no i nie ostatni ). Leżałam chwilę na ziemi, ale wstałam i poszłam na trybuny. Oczywiście lewa ręka w łokciu musiała się stłuc. Muszę przyznać 2 rzeczy.
- Nie wiedziałam, że tak długo spada się z konia.
- Ręka nigdy nie bolała mnie tak bardzo jak teraz.
Aktualnie mam chustę na lewej ręce, więc trudno mi to pisać. Boli mnie łokieć jak nie powiem co. Niestety to była moja ( prawdopodobnie ) ostatnia lekcja w tej stajni. Mój trener odchodzi, ale zobaczę jaki będzie tam teraz.
Ogółem bardzo dziwnie było spaść z konia. Na początku Larysa gwałtownie się odwróciła. Już wtedy nie wiedziałam o co chodzi, gdzie ja jestem i kim ja jestem. Później wierzgnęła. Kiedy nogi wypadały mi ze strzemion oraz kiedy puściłam wodze to ja nie wiem. Wszystko działo się w zwolnionym tempie. Pamiętam jeszcze, że gdy spadałam trwało to bardzo długo. Nadal działo się to w zwolnionym tempie. Kiedy byłam już blisko ziemi wszystko działo się w normalnym tempie. Leżałam na ziemi nie wiedząc co się dzieje. Jak spadałam byłam bezsilna. Dokładnie jak na filmie lub w grze, gdzie nie mamy na nic wpływu. Dopiero kiedy wstałam, zobaczyłam Larysę wszystko mi się przypomniało. Czy tylko ja tak miałam?!
*****
To już koniec opisu mojego dzisiejszego dnia. Jutro nie wiem czy napiszę opis. Dziękuję za tak liczny odzew na poprzednim poście ( chodzi o wyświetlenia ). Chciałam dodatkowo dodać, że jestem brunetką o zielono-szarych oczach, która nie boi się już pająków. <3 Pozdrawiam was serdecznie. ///D.P.W.
Smuteczek:( Mam nadzieje, że szybko wrócisz do zdrowia. Pozdrawiam *Alex*
OdpowiedzUsuńWow. Nie przesadzajmy. Stłukłaś łokieć- to naprawdę nic! Rezygnujesz z jazdy w tej staini bo spadłas i instruktor odchodzi? Co za filozofia znaleźć innego? A prawdziwym jeźdźcem jest ten, kto zaznał smaku piasku
OdpowiedzUsuńNie rezygnuję z jazdy konnej. Po prostu pewnie przejdę do innej stajni, ale zobaczę jaki instruktor tam będzie. Opisuję to co się działo - to, że pojechałam na SOR to dlatego, że chciałam się upewnić czy nic nie będzie się dalej rozwijać. Chciałam też żeby powiedzieli mi jaką maścią mam to smarować. W tym poście jest to, co ja wtedy czułam. Jeśli chcesz mówić mi o mojej filozofii - najpierw musisz mnie poznać. Pozdrawiam. ///D.P.W.
Usuń